W tamtym roku w Białymstoku zorganizowana była akcja w której można było dostać drzewko za makulaturę. Trochę tego nazbierałem i dostałem dwa drzewka z gatunku: Juniperus chinensis  Stricta – jałowiec chiński „Stricta”. Bardzo fajny bardzo gęsty i zielony – ale do ziemi nie trafił … Przestał tak prawie rok na parapecie.

Zbliżenie na oczyszczony i odrutowany pień

Zbliżenie na oczyszczony i odrutowany pień

Wczoraj miałem czas i chęci by coś zrobić z tych drzewek … oczywiście bonsai to pierwsza myśl … tak też się stało. A raczej proces jeszcze trwa 🙂 bo nie chcę przeforsować drzewka za bardzo. Oto rezultaty całej pracy.

Pierwsze drzewko mógłbym jeszcze bardziej przyciąć… ale nie mogłem ^^ jak zobaczyłem jak ładnie się gałęzie rozłożyły doszedłem do wniosku że powinno tak zostać.  Chociaż całkiem możliwe, że wraz ze wzrostem drzewka zmienię zdanie. Na razie tak jest właściwie.

Drugie drzewko było już trochę prostsze – mniej gałązek – mniej dylematów. Postanowiłem zrobić z tego prawie trójząb, na razie tylko oczyściłem drzewko i odrutowałem jedną gałązkę tak żeby zrobić trochę miejsca. To też nie jest ostateczny wygląd tylko pewna forma przejściowa. Jak dowiem się więcej i zdecyduję jak chcę żeby wyglądało to skończę to drzewko.

W tym roku zamierzam również pozyskać jakieś drzewko za makulaturę ^^ już odkładam ulotki i gazetki reklamowe 😉 Była kiedyś organizowana podobna akcja w której można było otrzymać drzewka za słoiki lub szklane butelki. Niestety musiałem to przegapić jakoś ^^

Na koniec kilka słów o samym jałowcu:

Juniperus chinensis ‘Stricta’ pochodzi z Ameryki, jest odmianą wolno rosnącą w kształcie stożka. Po 10 latach uprawy krzewy osiągają około 2 metrów wysokości. Wieloletnie, stare okazy często przyjmują pokrój szeroko kolumnowy. Pędy ustawione są pionowo. Sztywne gałązki charakteryzują się krótkimi, regularnie ułożonymi rozgałęzieniami. Ulistnienie wyłącznie igiełkowate. Kłujące, miękkie igły mają barwę niebiesko-zieloną, zimą w odcieniu srebrzystym. Dzięki gęstemu ułożeniu pędów i zwartej formie krzewy są dosyć odporne na odkształcenia powodowane obfitymi opadami śniegu w okresie zimy.

Tutaj można przeczytać o nim więcej: Juniperus chinensis ‘Stricta’

na koniec Instagram – tam wcześniej/szybciej wrzucam zdjęcia 😉

Jak wyhodować kiełki soczewicy?

Wystarczy 7 dni, soczewica, słoik, woda 🙂 To wszystko by wyhodować własne kiełki soczewicy, bardzo smaczne 😉

W tamtym roku zacząłem hodować własne kiełki, na początku zastanawiałem się jak to zrobić nawet szukałem kiełkownicy specjalnej do kiełkowania różnych nasion. W końcu doszedłem do wniosku, że nie opłaca mi się wydawać pieniędzy na coś co może mi się szybko znudzić 😉 Dlatego szukałem innego sposobu na własne kiełki i oczywiście internet mi pomógł. Najprostszym i najbardziej dostępnym naczyniem jest słoik!  Trzeba tylko uważać żeby był odpowiednich rozmiarów ^^

Moje pierwsze kiełki w połowie zgniły, ponieważ nie byłem w stanie zjeść tego co przygotowałem, a nikt z rodziny nie chciał więcej niż kilka na spróbowanie 😉 Druga sprawa to kiełki zwiększają swoją objętość bardzo – i taki litrowy słoik zapełnią bardzo szybko.

Postanowiłem więc inaczej wyhodować kiełki z soczewicy – zrobiłem sobie cykl 7 dniowy ^^ czyli zaczynając od 0 po 7 dniach miałem kiełki gotowe do spożycia – akurat 7 słoików mieści się na mojej półce ^^

1. trzeba mieć kiełki – moje to „soczewica zielona” z Auchana – chyba kosztowały 6zł za opakowanie 1kg (chyba z Chin). Ziarna są małe, zbliżonej wielkości, zdarzają się również zmiażdżone i czarne nasionka, kamienie i inne ziarna – nawet ryż ^^, ale mam wewnętrzne przekonanie że są to lepsze nasiona od takich droższych w których każde nasionko wygląda tak samo!  Plus te droższe są większe ale ta błonka jest grubsza i twardsza – przynajmniej tak było w moim przypadku, nawet czytałem na jakimś blogu że ktoś obdziera te skórki – bo faktycznie dodają gorzkiego smaku.
2.  słoik (słoiki) – swoje nasionka trzymam w słoikach takich 900ml (akurat po majonezie i wszystkie wyglądają tak samo ^^ )
3. woda i czas

Ze względu na to że nasionka mam różnej jakość … zaczynam od przesortowania wszystkich nasionek (zależy czy mam czas, czasem przygotuję od razu kilka porcji a czasem na bieżąco rano wybieram tyle ile mi potrzeba). Wysypuję trochę ziarenek na płaski duży talerz, tak żeby z nasionek utworzyła się pojedyncza warstwa – wtedy łatwiej jest ściągać wszystkie odpady na brzeg talerzyka i do pojemniczka ze śmieciami.

Gdy mam już odebrane nasionka -> wsypuję je do słoika, tak maksymalnie na wysokość 2cm, ale przeważnie daję mniej więcej tak żeby nasionka soczewicy zakryły dno 🙂 do tego dolewam wodę i mieszam żeby woda wszędzie dotarła 🙂 i już po najtrudniejszym kroku. Teraz wystarczy czekać.

Po około 24h należy zamieszać i zmienić wodę. Po kolejnych 24h (czyli już po 48h) – dzień 3 –  należy wylać wodę i przepłukać nasionka świeżą wodą. Każdego kolejnego dnia należy również przepłukiwać nasionka (już z małymi kiełkami) żeby dostarczyć im substancji odżywczych z wody. Moje kiełki z soczewicy po 7 dniach są już gotowe do spożycia … właściwie po 6 już się nadają do jedzenia 🙂 ale 7 dni to akurat fajny cykl.

teraz galeria ^^

Obserwacje, wskazówki i porady:
– lepiej zaczynać od mniejszych ilości – żeby nic się nie zmarnowało
– trzeba trzymać się rutyny w podlewaniu – jednego dnia rano a drugiego wieczorem – to może zbytnio wysuszyć kiełki
– w słoikach należy zatrzymać odkręconą przykrywkę u góry – zmniejszy to wysuszanie kiełków i sprawi że zaparują w słoiku co da im odpowiednią wilgotność
– płukać kiełki należy delikatnie aby ich nie uszkodzić – wystarczy wlać wodę i kilka razy zakręcić słoikiem żeby woda dotarła wszędzie
– aby nie wylewać kiełków przy przepłukiwaniu należy wylewać wodę przez odkręconą przykrywkę, jeśli w danym miejscu już się „zapcha” kiełkami wystarczy obrócić o kilka stopni słoik (lub odkręcać przykrywkę – odkręcać żeby nie uszkodzić kiełków, które mogły dostać się pomiędzy przykrywkę a słoik)
– słoiki najlepiej jest stawiać pod kątem, tak żeby wzrost kiełków nie był powstrzymywany przez dno słoika – a wyciągany przez grawitację
– staram się żeby moje kiełki pozostawały na ściankach nawet jeśli słoik stoi pionowo.

Powodzenia w kiełkowaniu ^^

na koniec Instagram ^^ / tym razem oszukałem system i zamiast robić zdjęcia telefonem zrobiłem kilka lepszych aparatem.

 

Dzisiejszy dzień był AWESOME ^^

Najważniejszym odkryciem dnia był „Szarańczyn strąkowy” ! To mój materiał na drzewko bonsai oraz główny bohater mojego dzisiejszego szkicu. Jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Ale o co chodzi …

2 lata temu byłem przez 3 miesiące w Niemczech w Krefeld. Mieszkałem u znajomych z Polski, których dziewczyny są Turczynkami. Więc oczywiście spróbowałem trochę Tureckiej kuchni, i różnych owoców… właśnie wtedy spróbowałem tego dziwnego wyglądającego jak wielka sucha fasola owocu z bardzo twardymi pestkami:

 

Szarańczyn strąkowy - Ceratonia siliqua

Szarańczyn strąkowy – Ceratonia siliqua

Bardzo twardy wysuszony owoc, dość słodki trochę drewniany, więcej na Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Szara%C5%84czyn_str%C4%85kowy

Mimo wszystko bardzo mi smakował, ale wtedy nie interesowałem się jego nazwą, tylko nasionkami. Postanowiłem zabrać te nasionka do Polski i coś z nich wyhodować. Miałem szczęście i wykiełkowało mi kilka nasionek – chyba 5 z 12 które miałem. Gdy już zaczęły rosnąć zastanawiałem się jak to coś się nazywa. Z info o tym owocu zapamiętałem tylko to, że w Turcji używany był jako afrodyzjak – ale to akurat może być całkowita nie prawda ^^ … ponieważ szukałem Tureckich afrodyzjaków i tego tam nie było 😀 chyba ze 2 razy wracałem do tego żeby się dowiedzieć po swojemu co to jest – bezskutecznie.

Aż do dzisiaj ^^ w związku z moją wzmożoną aktywnością ostatnio i szkicowaniem postanowiłem dziś narysować sobie tą roślinkę. Jakoś głupio mi było że rysuję i nie wiem co :-p na szczęście na FB pojawił się mój kolega, którego dziewczyna (obecnie żona) to kupiła! Po około 30 minutach udało mu się z nią skontaktować i już wiedziałem co to jest: „keçi boynuzu” … więc ja „google it” i już widzę że to to ^^

potem Images, i Wikipedia aż w końcu trafiłem na polską nazwę i opis: Szarańczyn strąkowy, drzewo karobowe, karob, ceratonia (Ceratonia siliqua L.) – gatunek zimozielonego drzewa należący do rodziny bobowatych. Występuje dziko i w uprawie w regionie śródziemnomorskim. Strąki nazywane są chlebem świętojańskim.

Carob tree

Carob tree

Taki widok bardzo mnie ucieszył 😀 ponieważ moje drzewka mają już po 2 lata i największe ma około 30-40 cm, średnie z 20cm a najmniejsze 10-15cm. Więc dla mnie to świetny materiał na bonsai – znaczy już urobiony trochę 😀 zobaczymy co z nich będzie za rok ^^

Jeszcze muszę trochę napisać o tym drzewku bo bardzo mnie zainteresowało.
Np. Dawniej nasiona karobu, ze względu na jednolity rozmiar i stałą masę (ok. 200 mg), służyły jako precyzyjna jednostka masy (używane dziś na określenie tej jednostki słowo karat, wywodzi się od greckiego słowa keration oznaczającego właśnie karob).

A tego nie ma w polskim tłumaczeniu na Wiki więc tu dodam bo bardzo mi się to podoba:

The Jewish Talmud features a parable of altruism, commonly known as „Honi and the Carob Tree”, which mentions that a carob tree takes 70 years to bear fruit; meaning that the planter will not benefit from his work, but works in the interest of future generations. In reality, the fruiting age of carob trees varies (see under Cultivation).

Parabola z Talmudu o tym, że drzewo korabu wydaje owoce po 70 latach, dlatego sadzący drzewo nie będzie czerpał z tego korzyści.

Teraz na koniec zdjęcia!

Szarańczyn strąkowy

Szarańczyn strąkowy

szkic w połowie - Szarańczyn strąkowy

szkic w połowie – Szarańczyn strąkowy

gotowy szkic - Szarańczyn strąkowy

gotowy szkic – Szarańczyn strąkowy

na koniec Instagram jeśli by ktoś chciał ^^